Podczas tegorocznego Techmilku, pojawiły się pytania o absolwentów. - Mamy za mało studentów i to jest wielki problem, nie tylko dla uczelni, ale przede wszystkim dla przemysłu – uważa prof. Jan Limanowski, kierownik katedry Inżynierii i Aparatury Procesowej na Wydziale Nauki o Żywności Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.
- Jako pracownik dydaktyczny uczelni widzę jak wygląda sytuacja, jeśli chodzi o zainteresowanie studiami technicznymi mającymi związek z przetwórstwem mleczarskim. Nie mówię o studiach technologicznych, bo Wydział Nauki o Żywności Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego jest wydziałem technologicznym, ale prowadzimy jeden kierunek techniczny – inżynierię przetwórstwa żywności. Mamy tutaj totalny kłopot. Dwa lata temu w ogóle nie było naboru, bo jeśli dobrze pamiętam zgłosiło się sześć czy siedem osób i rektor nie zgodził się na uruchomienie tego kierunku. Natomiast w tym roku, dzięki usilnym staraniom, które polegały m.in. na tym, że jeździliśmy do szkół, rozreklamowany był kierunek, współpracowaliśmy z przemysłem i zakładami. Pojawiło się 9 osób. Te nakłady, które ponieśliśmy na nasze działania promocyjne, spowodowały zgłoszenia zaledwie dziewięciu osób! Tylko i wyłącznie dlatego, że prowadzimy także kierunek anglojęzyczny foodingeniring, to rektor zgodził się warunkowo na uruchomienie kierunku. Studia zaczęło 9 osób, z czego teraz zostało już 7 lub 6. Ponieważ dwie czy trzy osoby odpadły z powodu kłopotów z matematyką, fizyką czy chemią – mówi prof. Limanowski.
Profesor podsumowuje, że na dobrą sprawę, wydział nie ma kogo uczyć. - Ponadto, w naszej ocenie obecnie studenci nie są najlepsi. Fakt, to nie są łatwe studia, ale nie są również przesadnie trudne. Nie twierdzę, że młodzież jest leniwa, tak możne powiedzieć o jednostkach, ale nie można tak uogólniać. Nasi absolwenci potem są jeszcze oceniani przez pracodawców. My z nimi, z zakładami mleczarskimi, pozostajemy w kontakcie i okazuje się, że coś nie działa jak należy. Mamy dobre programy nauczania, doświadczoną i sprawdzoną kadrę, więc wydawało by się, że studenci powinni być dobrze wyedukowani, a okazuje że mamy jakieś dziwne kłopoty. Nie potrafię zdefiniować dlaczego tak jest, mimo tak ogromnych starań. Rozumiemy, że jest tzw. dołek demograficzny”, że młodzi ludzie nie chcą studiować, czy bardziej opłaca się w sensie finansowym skończyć szkołę pomaturalną. Proszę sobie wyobrazić, że jest w Olsztynie szkoła, która kształci kucharzy. Tam na jedno miejsce było sześciu chętnych. Dlaczego? Bo po otrzymaniu certyfikatu kucharskiego łatwiej znaleźć prace za granicą. Jesteśmy w rozterce i nie wiemy co będzie dalej – mówi Jan Limanowski.
Wydział Nauki o Żywności Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego prowadzi wspomniany już kierunek anglojęzyczny. Wygląda on tak, że pierwszy rok studiuje się inżynierię przetwórstwa żywności w Olsztynie, a potem studenci jadą na rok do Ofenburga do Niemiec. Praca inżynierska jest wykonywana w Niemczech lub w Polsce, więc część z tych osób wraca. Profesor zauważa, iż równocześnie funkcjonuje program Erasmus, więc mogą do nas przyjeżdżać osoby z innych krajów. - Była osoba z Turcji, z Hiszpanii, kilka osób z Kazachstanu, czekamy na sporą grupę osób z Chin. Ale to nie rozwiązuje naszych kłopotów. W języku angielskim musimy mówić o studiowaniu pełnych grup. Jesteśmy do tego przygotowani, ale problemem jest brak chętnych – przyznaje.
Najprawdopodobniej Wydział rozpocznie także kierunek Dairy Technology, czyli mleczarstwo od strony technologicznej. Będzie tam również elementy inżynierii procesowej. Ale trudno powiedzieć, czy odniesie sukces.
Profesor zapytany czy branża mleczarska zdaje sobie sprawę, że za niedługi okres może zabraknąć jej specjalistów, przyznał, iż ma tu pewne wątpliwości. - W mojej ocenie brakuje stałego kontaktu uczelni z zakładami. Nie ma takiej platformy, nie było takiej otwartej dyskusji co zrobić, jak zachęcić absolwentów szkół średnich do studiowania technologii przetwórstwa spożywczego. Trzeba podjąć natychmiastowe działania – podkreśla. W jego opinii, Krajowy Związek Spółdzielni Mleczarskich czy właściwe ministerstwa, powinny coś zrobić w tej sprawie. - Jeśli dobrze pamiętam, to 4-5 lat temu powstała idea tzw. kierunków zamawianych pod nazwą inżynieria chemiczna i procesowa. W ministerstwie ktoś powiedział, że potrzebujemy określonych specjalistów, więc zapłaćmy najlepszym studentom, a przemysł będzie miał dobrych specjalistów. - Niestety ta koncepcja upadła – przyznaje profesor Limanowski.
- W mojej ocenie pierwszą i najważniejszą sprawą jest współpraca na linii przemysł-uczelnia. Jeżeli nie będzie otwartej rozmowy, próby wypracowania jakiś pomysłów czy rozwiązań to za kilka lat będzie bardzo brakowało wykwalifikowanej kadry nie tylko dla mleczarstwa, ale dla całego przetwórstwa spożywczego - podsumowuje.
Źródło: Roman Wieczorkiewicz, portalspożywczy.pl
|